Prócz tych papierosów, wszystko w opisie się zgadza. Poranki należą do mnie! Dziś mam ochotę na lenistwo, ale tylko jeżeli chodzi o ćwiczenia. Nie najlepiej się czuję, chodzę jakaś osłabiona i z mega katarem, mimo że zjadłam już opakowanie tabletek na katar. Nie mam kasy na kolejne leki… Ł przyśle kasę dopiero w poniedziałek. Tyle opłat się nazbierało, że głowa boli, ale termin jeszcze nie przekroczony.
Mimo braku kasy idę dziś do dermatologa, bo już mam dość patrzenia na siebie w lustrze oraz bólu i swędzenia. Od paru miesięcy mam na brodzie wysyp bolących i ropiejących wyprysków. Jakiś czas temu miałam na czole, a jeszcze bardzo dawny czas temu na policzkach. Śmiem więc przypuszczać, że to jakaś bakteria, albo wirus co krąży po mojej buzi. Ratuje mnie tylko wymaz i odpowiednie leczenie. Jestem ciekawa czy dostane skierowanie na ten wymaz, czy znowu zostanę zbyta z jakimś tam antybiotykiem.
Po drodze idę zapisać małego K do Logopedy. Wczoraj byliśmy na bilansie 4latka i pani doktor kolejny raz zaznaczyła, że K musi iść do Logopedy. Kiedyś może i miałam się czym martwić, ale teraz K mów dużo, nie raz może nie wyraźnie, ale jest ogromny postęp. Zresztą małe się w gabinecie wstydzi i nie bardzo chce mówić, a tak to nawija jak szalony :p Zobaczymy co Logopeda powie, na pewno zleci jakieś ćwiczenia na język. I czeka nas jeszcze wizyta u stomatologa, a z tym będzie problem.. wielki problem. Ale damy radę. Musimy.
Dziecko.
O marzeniach napiszę innym razem, bo planuję już taką notkę i już układa się w mojej głowie. Dziś chciałam troszkę napisać o właśnie jednym z moich marzeń.. Dziecko. Przyszła już na to pora.. wiedziałam to już rok temu albo nawet troszkę więcej niż rok. Mój synek ma już 4 latka, więc to już duży chłopak. I bardzo chce mieć rodzeństwo.
***
Zobacz także: Ulica Rybacka| Pomnik Jezusa | Wiadukt Siemianice | tulejki tekturowe | Ulica Jagodowa | Park pod Brzozami | |Kolorowe Przedszkole | | Autobusy
***
Zostanie po raz kolejny mamą przychodzi do mnie falami, jest intensywniejsze i mniej intensywniejsze. Teraz chyba mniej.. i nawet wiem jaki jest tego powód. Moje odchudzanie i to, że nie mam obecnie pracy. Ale mój Łukasz – kochany mąż ostatnio wspomniał o dziecku i już zapaliła mi się lampeczka. Ponieważ on nie bardzo chce mieć dziecko, choć w głębi serca wiem, że on w głębi serca bardzo chce. Pamiętam jak cieszył się na K, jakim był czułym tatusiem (do tej pory takim jest, świetnie mu wychodzi bycie ojcem, mały K jest dla niego wszystkim) widziałam w jego oczach iskierki, ten podziw i dumę. Jakby było drugie dziecko cieszyłby się tak samo. Tak więc wspomniał o dziecku, od czasu do czasu wspomina o tym, bo wie, że ja bardzo chcę mieć jeszcze dziecko (jak teraz o tym piszę to znowu fala nadpływa, intensywniejsza chęć posiadania dziecka). Powodem tego wspomnienia była przeprowadzka do jego rodzinnego miasta, tam chce zacząć od nowa, praca, mieszkanie i dziecko. Niczym to nastąpi to ja mogę być spokojna o moje odchudzanie he he 😛
Czasem jak patrze na przyszłe mamy z brzuszkami, albo na malutkie bobaski w wózkach to aż kręci się łezka w oku. To jest takie cudowne uczucie, kiedy rodzi się mała istotka, trzymasz ją w rękach i chcesz przychylić jej cały świat i ochronić ją przed całym niebezpieczeństwem świata. Ja to najchętniej nie miałabym jeszcze jednego dziecka, a co najmniej jeszcze dwoje, razem troje 🙂 Warto pomarzyć.
samotne, puste i długie wieczory…
I znowu pomarudzę. Ale taka już jestem. Muszę wytrzymać jeszcze 3 tygodnie. Mój mąż wróci i wszystko się zmieni. Ciesze się i nie cieszę. Znowu będzie chaos w moim życiu, lecz nie będzie samotności. A na twarzy na pewno będzie codziennie gościł szczery uśmiech. Ponoć za to mnie Łukaszek kocha najbardziej… Zresztą ja go też… do szaleństwa, a chyba to w życiu liczy się najbardziej… Życie 🙁
Te wieczory mnie już dobijają…
Kolejny nudny, leniwy i pozbawiony energii. Sama się sobie dziwię, że rano mam energii co nie miara. Plany wykonałam, pasztecik (link) wyszedł przepysznie, posprzątałam i wyszłam z domu dziś aż 3 razy, ale niestety D się nie zjawiła. Z tego powodu bardzo ubolewałam.. i cały dzień o niej myślę i martwiłam się. Nie wiem jak jej pomóc i mam wyrzuty sumienia, że nie jestem dobra przyjaciółką.
Odebrałam małego z przedszkola i od razu jak przyszliśmy do domu coś mnie zaniepokoiło. Już w przedszkolu pani zapytała czy K jest niejadkiem, bo mało zjadł obiadu. W domku K od razu poprosił o koc, bo mu było zimno. Pod wieczór zmierzyłam mu gorączkę. No i .. jest stan podgorączkowy. Pewnie coś złapał.. zobaczymy jak będzie rano. Albo się coś rozwinie, albo nie. Biedactwo moje.
Idę zaraz wskoczyć w piżamkę, zaparzę małemu herbatkę i do wyrka. Nudny wieczór ciąg dalszy…….