Słoneczny weekend

 

Plaża, słońce i my …

***

Zobacz także: Ulica Rybacka| Pomnik Jezusa | Wiadukt Siemianice |  | Ulica Jagodowa | Park pod Brzozami | |Kolorowe Przedszkole | | Autobusy

***

 

Słoneczny weekend…

Taka ładna pogoda a moje dwa bubalki sobie śpią. Jednego to rozumiem, bo synek śpi jeszcze dwa razy dziennie, ale mąż.. chociaż po całym tyg pracy to mu się też chyba należy. A pogoda wprost idealna nad wodę i trochę grillowania. I plan na grillowanie był dziś, ale nic z tego nie wyszło, bo samemu to się nie chce. Może wybierzemy się gdzieś wieczorem.. może.. ale znowu sami.

A tak z innej beczki, to ostatnio wzięło mnie na sentymenty i przemyślenia nad dorastaniem mojego synka. On tak szybko rośnie. Jeszcze kilkanaście dni temu tylko raczkował i czasem odwżył się na samodzielne kroczki, a teraz to już prawie biega.. z rączkami w górze 🙂 Na samym początku to tak mnie duma rozpierała, jak zaczynał chodzić a teraz już się wszyscy przyzwyczailiśmy. Konradek jest kochanym dzieckiem, choć pokazuje też swoje humorki. Za niedługo będą mu szyły koleje ząbki i tego się obawiam – bardzo! Ostanie ząbki jakie mu wyszły to przechodził nie bardzo spokojnie, a teraz podobną będą szły te co najbardziej bolą 🙁 biedny, będzie się męczył i będzie pewnie bardzo marudny.

Dziś zrobiłam racuszki z jabłkami, i przy tym się pokłóciłam z mężem, bo chciałam zrobić i dać dziecku, a on poleciał i zrobił mu mleko.. a ja tak chce nauczyć go normalnie jeść – bo za parę dni będzie miał roczek. Nie powinno być tak, że młody je 3-4 butelki (w dzień i w nocy) a czasem nawet 5! Rano jedna, do snu 2 i ewentualnie w nocy.. choć w nocy też właśnie jest problem, bo budzi się kilka razy i raz czy dwa dostaje butelkę.. a to już duży chłopiec jakby nie patrzeć.

Dobra kończę już bo się rozpisałam.. buźki żabki.

Działa

Mój laptop działa. U naprawy był spory czas i szczerze nie miałam nadziei, że będzie działał.. a tu proszę. Miłe zaskoczenie. Bez laptopa było ciężko ale miałam więcej czasu na sprzątanie, zabawy z małym i czytanie książki. Ciągle szukałam sobie zajęć. Teraz będę tu zaglądać codziennie.

Powiem wam, że moja dieta trwała 5 dni.. do czasu wesela. I powiem wam jeszcze, że szło mi świetnie. Ale przerwa w sobotę i niedzielę zrobiła swoje. Nie umiałam w poniedziałek znowu podjąć walki, tzn próbowałam ale poległam. I teraz znowu będę czekać na odpowiedni moment. Co jest ze mną nie tak? Czemu po prostu nie mogę zebrać się w kupę i działać??

Ostatnio rozmawiałam z mężem o tej przeprowadzce i wpadł też taki pomysł, by mąż pojechał za granicę na 2-3 miesiące. I praktycznie jest już postanowione, że gdy skończy się sezon w jego pracy to się przeprowadzimy. Mąż pracuje u kamieniarza i wiadomo, że w okresie zimowym jest mniejsze zapotrzebowanie na nagrobki. Tylko mama znowu zaczęła gadać swoje, np „nie będzie ci tam dobrze”, „tu też możesz znaleźć znajomych, musisz tylko wychodzić do ludzi” i takie podobne. Ja jedynie mam opory przed mieszkaniem znowu z ojcem i bratem w dwupokojowym mieszkaniu. A do tego mój brat nie chce oddać nam małego pokoju i przenieść się do pokoju taty. Ale może nie będzie tak źle.

Pozdrowienia żabki. Później do was zajrzę. Pa.

I po..

No i po weselu i po ślubie, wokół którego było ostatnio małe zamieszanie.. ale szczerze to nie zdążyłam się dobrze wybawić.. synek nam po pierwsze nie dał, a jak już do odwieźliśmy do opiekunki to mój mąż nie miał za bardzo ochoty na tany.. Nie było źle. Trochę takie rozrywki, bez dziecka nam było potrzebne. Wczoraj też byliśmy na poprawinach, ale nie dawaliśmy już Konradka do opiekunki i cały czas trzeba było z nim siedzieć.

A tak całkiem z innej beczki to coś mi się nie układa z mężem. Jest tak jakbyśmy byli całkiem z innych światów. Ciągle tylko sprzeczki kłótnie i ciche dni, obrażanie. Może ja wymagam za wiele, może ja przesadzam i mam nerwy.. ale chciała bym też by on mi pomagał. A może tak to już jest z facetami??


nowa..

No wreszcie jestem i mogę dodać kolejną notkę. U mnie po staremu, z mamą dobrze się układa.. tylko mąż poszedł już do pracy i ja znowu z małym całe dnie siedzę sama. Ale dam radę – wytrzymam!!

Teraz wszystko kręci się wokół ślubu córki faceta mamy.. o ktorym już wspominałam. Wczoraj zrobiłąm sobie farbę, i jestem bardzo zadowolona z efektów. Szkoda tylko, że idę do fryzjera, którego nie lubię. Byłam tam robić włosy (prostować) na mój ślub cywilny i babka powiedziała mi, że ja przecież mam włosy proste to po co prostuje.. porażka. Chyba ja lepiej wiem jak wygladam w włosach wyprostowanych. Ale prostowała mi, tylko prostując pryskała lakierem, a pryska sie chyba takim specjalnym do prostowania..

U mnie tak do końca nie po staremu.. bo przecież od 3 dni jestem na diecie! Szok. Na razie dobrze mi idzie. Trzymam się 5 posiłków, zrobiłam sobie nawet menu na cały tydzień. Oczywiście z możliwością wyboru. Trzymajcie kciuki !!!

A tak na sam koniec powiem wam jeszcze: Dobrze, że założyłam tego bloga. Mogę na was liczyć. Wspieracie mnie, dziekuję za wasze rady i wasze myśli.