Wolontariat się opłaca. Prawdą jest, że wolontariat się opłaca, jakkolwiek absurdalnie może zabrzmieć to krótkie stwierdzenie. Ale jak to? Jak może opłacać się praca wolontariacka, którą wykonuje się za darmo? Do tego trzeba jeszcze dotrzeć we wskazane miejsce i wrócić do domu po skończonej pracy. To prawda, wolontariat jest za darmo i trzeba dojeżdżać, ale wbrew pozorom wolontariat daje o wiele więcej niż nam się może wydawać.
Po pierwsze, satysfakcja i wdzięczność ludzi, którym się pomaga. Daje to niesamowitą ilość endorfin, gdy widzi się uśmiech drugiego człowieka, otrzymuje się liścik z podziękowaniem czy w jakiś inny sposób widzi się, że pomoc przynosi efekty. Już samo to sprawia, że wielu ludzi chce być wolontariuszami.
Znacznie bardziej wymierną korzyścią jest możliwość zdobycia doświadczenia zawodowego i cennych umiejętności. Różnorodność form wolontariatu oraz potrzeb organizacji pozarządowych jest tak duża, że nauczyć się można bardzo wielu umiejętności, które będą przydatne w pracy. Odporność na stres, umiejętność negocjacji czy kierowania niewielkim zespołem są uniwersalne i mogą przydać się w każdej branży, ale też w codziennym życiu. Bardziej specjalistyczne umiejętności, jak choćby tworzenie stron internetowych, może być użyteczne w pracy w IT, a wolontariat może stanowić swoistą wprawkę i dodatek do portfolio. Wykonywane obowiązki oraz sukcesy w ramach wolontariatu mogą zostać opisane w opinii, którą na prośbę wolontariusza wydaje organizacja, w której się posługuje.
Inną istotną kwestią jest możliwość spotkania z innymi ludźmi. Człowiek jest istotą społeczną ze swej natury, więc już sama rozmowa czy pożartowanie z drugą osobą jest mu potrzebna. Ale nie ogranicza się to tylko do tego. Jako że w organizacjach pozarządowych spotykają się bardzo różne osoby, istnieje możliwość nawiązania użytecznych kontaktów zawodowych. Dzięki nim może być łatwiej zdobyć bądź zmienić pracę lub uzyskać możliwość wzięcia udziału w szkoleniu, które w innej sytuacji mogłoby być nieosiągalne dla wolontariusza.
Co więcej, niejednokrotnie organizacje pozarządowe dbają o rozwój swoich wolontariuszy. Organizują one szkolenia dla nich, między innymi współpracując w ramach Rad Organizacji Młodzieżowych, lub przekazują informacje o dostępnych dla wolontariuszy szkoleń, które bardzo często są bezpłatne lub odpłatne w niewielkim stopniu.
Organizowane są również różnorodne konkursy na wolontariusza roku. Zdobycie wyróżnienia w jednym z nich może wiązać się z otrzymaniem dyplomu oraz nagrody rzeczowej. To zwykle drobiazgi, ale wartość nagród zależy od hojności sponsora. Na przykład, w 2016 roku laureaci konkursu Ośmiu Wspaniałych wyjechali na dziesięciodniową wycieczką na Sardynię. Dodatkowo wycieczka miała full wypas dodatki : All Inclusive, OC turystyczne, assistance i wiele innych pierdółek, które w znaczącym stopniu podniosły komfort samej wycieczki. Nie byłam, ale słyszałam 🙂 Dodatkowo często nagrodą są też mniej spektakularne wycieczki jak nad jezioro, morze, czy Mazury.
****
Zobacz także: Ulica Rybacka| Pomnik Jezusa | Wiadukt Siemianice | | Ulica Jagodowa | Park pod Brzozami | |Kolorowe Przedszkole | | Autobusy
***
Od razu informuję: nie promuję żadnych zachowań związanych z byciem na siłę wolontariuszem – to nie o to chodzi!!! , nie pytajcie więcej! Nie lubię przymuszać nikogo do działań społecznych – robię to sama i już… Koniec!
I wreszcie, wolontariat zmienia człowieka. Pozwala spotkać ludzi, którzy w swym życiu przeszli naprawdę wiele trudnych sytuacji. Uwrażliwia na problemy innych ludzi. Pomaga dostrzec w bezdomnym człowieka, który potrzebuje pomocy, a nie tylko śmierdzącą kupę łachmanów. Ułatwia przewartościowanie życia i dostrzeżenie istotnych spraw, a także przemianę samego siebie. A bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi może przynieść wymierne korzyści własnej psychice. Pomaga podnieść się z padołu niekorzystnej interpretacji własnych potrzeb, jaźni i samopoczucia. Tak wiele, za tak niewiele.
Jak widać, wolontariat naprawdę się opłaca, choć nie otrzymuje się za niego wynagrodzenia w formie pieniędzy. Oczywiście, nie należy sprowadzać wolontariatu tylko do odnoszonych przez wolontariusza korzyści. To przede wszystkim posługa wobec osób potrzebujących (choć są też inne obszary wolontariatu), ale posługa, które opłaca się również posługującym.

Po prostu czas zacząć mądrze pomagać.



Ja strasznie lubię herbatę czarną korzenną (cynamon, goździk, anyż) -bardzo rozgrzewa i jest dobra na zimę. Dobra jest tez czerwona pu-erh wiśnia i rum (na odchudzanie). Zielona Yellow river (z płatkami róży i chyba słonecznika).
Jeszcze tydzień i jeden dzień i wielka przeprowadzka. Ale ten tydzień będzie najgorszy, tyle pakowania i jeszcze tyle załatwień. Muszę iść z Konradkiem na szczepienie i do lekarza swojego po tabletki. Muszę iść się wymeldować i wyrejestrować się z urzędu pracy. A to wszystko sama, bo mąż z pracy raczej się nie zwolni, a mama ma na 11 do pracy więc tak nie bardzo by mi pomogła. Zresztą ona pewnie nawet nie będzie chciała przyłożyć ręki do mojej wyprowadzki.
Na silę nie będę szukać plusów jesieni i zimy. Magia jest tylko w kolorowej pogodnej jesieni i w pierwszych płatkach śniegu. Potem jest tylko mrożnie, a jak jest pluch to już kompletna porażka.. dość! Nie ma co rozpaczać, tylko trzeba cieszyć się z tego co jeszcze jest. Lada dzień się skończy.. przyjdzie chłodek, przymrozek i długie, samotne wieczory. Teraz jest jeszcze tak pięknie i przyjemnie.
Mimo braku kasy idę dziś do dermatologa, bo już mam dość patrzenia na siebie w lustrze oraz bólu i swędzenia. Od paru miesięcy mam na brodzie wysyp bolących i ropiejących wyprysków. Jakiś czas temu miałam na czole, a jeszcze bardzo dawny czas temu na policzkach. Śmiem więc przypuszczać, że to jakaś bakteria, albo wirus co krąży po mojej buzi. Ratuje mnie tylko wymaz i odpowiednie leczenie. Jestem ciekawa czy dostane skierowanie na ten wymaz, czy znowu zostanę zbyta z jakimś tam antybiotykiem.
Zostanie po raz kolejny mamą przychodzi do mnie falami, jest intensywniejsze i mniej intensywniejsze. Teraz chyba mniej.. i nawet wiem jaki jest tego powód. Moje odchudzanie i to, że nie mam obecnie pracy. Ale mój Łukasz – kochany mąż ostatnio wspomniał o dziecku i już zapaliła mi się lampeczka. Ponieważ on nie bardzo chce mieć dziecko, choć w głębi serca wiem, że on w głębi serca bardzo chce. Pamiętam jak cieszył się na K, jakim był czułym tatusiem (do tej pory takim jest, świetnie mu wychodzi bycie ojcem, mały K jest dla niego wszystkim) widziałam w jego oczach iskierki, ten podziw i dumę. Jakby było drugie dziecko cieszyłby się tak samo. Tak więc wspomniał o dziecku, od czasu do czasu wspomina o tym, bo wie, że ja bardzo chcę mieć jeszcze dziecko (jak teraz o tym piszę to znowu fala nadpływa, intensywniejsza chęć posiadania dziecka). Powodem tego wspomnienia była przeprowadzka do jego rodzinnego miasta, tam chce zacząć od nowa, praca, mieszkanie i dziecko. Niczym to nastąpi to ja mogę być spokojna o moje odchudzanie he he 😛