Ku Słońcu

Ulica Ku Słońcu jest pierwszą ulicą po lewej stronie od wjazdu ze Słupska. Budowa ulicy rozpoczęła się w 2012 roku, a ostatnie mieszkania oddano w 2015r. Jest to nowoczesna zabudowa budynków czterorodzinnych.

Ulica Ku Słońcu jest ulicą tzw. ślepą – bez wyjazdu z drugiej strony. I to można z powodzeniem nazwać ogromną zaletą tej ulicy, gdyż praktycznie tylko mieszkańcy po niej jeżdżą, dlatego ruch zmotoryzowany jest minimalny. Drugą olbrzymią zaletą tej ulicy jest jej usytuowanie. dość duży spadek ulicy powoduje, że nawet największe deszcze nie wyrządzą żadnych szkód, gdyż woda swobodnie spływa w stronę torowiska i dalej na stawy. Może rzeczywiście w zimie przy gołoledzi jest trochę trudniej wyjechać, ale przy tak dużym spadku jest to niewyobrażalna zaleta, gdy nie mamy problemu ze stojącą na ulicach wodą, z zatkanymi czy wybijającymi studzienkami.

Przy samym końcu ulicy Ku Słońcu na krzyżówce ze Słupską mamy przystanek autobusowy „2” w stronę Słupska.

Nazwa ulicy wzięła się między innymi stąd, że ulica jest skierowana w stronę zachodzącego słońca, a duży spadek ulicy jeszcze potęguje wrażenie jakby ta ulica rzeczywiście pochylała się ku zachodzącemu słońcu. I choć na pozór w pierwszej chwili ma się na myśli Kowboja z charakterystyczną grzywką niejakiego Lucky Luck’a , który eskortował grupę osadników z Nowego Jorku do Kalifornii i ciągle rozprawiający się z bandą braci Daltonów. Taki trochę zblazowany i odrobinę gamoniowaty odjeżdżający ku zachodzącemu słońcu, śpiewając o swojej wielkiej samotności…

Na uwagę zasługuje obiekt postawiony w pobliżu pierwszego parkingu na samym początku ulicy Ku Słońcu w Siemianicach. Jest to Krzyż. Wydawałoby się, że w dobie pogoni za pieniądzem, za życiem przepełnionym rozrywką, internetem i swawolą ktoś jeszcze pomyślał o duchowym rozwoju i postawił duży symbol wiary katolickiej. Pomimo, ze ludzie masowo odwracają się od kościoła katolickiego i na porządku dziennym jest opluwanie kościoła i jego księży, pomimo powstawania filmów i dokumentów o nadużyciach w kościele (chociażby głośny ostatnio film braci Siekielskich „Tylko nie mów nikomu”). Jest to zdecydowanie miejsce gdzie można na chwilę zatrzymać się i w milczeniu zastanowić się na własnym życiem, pomodlić w intencji nam tylko znanej po czym spokojnie powrócić nieopodal do domu, gdzie możemy spokojnie zanurzyć się w pieleszach domowego zacisza.

Victoria Park Siemianice

Ulica ta została mianowana przez Developera nazwą Victoria Park, jednakże w lokalnej społeczności pozostał tylko pierwszy człon tej nazwy i wszyscy mówią, że mieszkają na Victorii. Nazwa ta trochę jakby z American Dream, że niby marzenie każdego o własnym „m” może się ziścić. Jednakże cały kompleks budynków składa się z mieszkań 2-3 pokojowych z metrażem po czterdzieści kilka do pięćdziesiąt kilka metrów. Każde z mieszkań ma oprócz łazienki także przedpokój i aneks kuchenny w jednym z pokoi. Łazienka jest stosunkowo duża w porównaniu do całego mieszkania. Niektórzy mieszkańcy mają możliwość dorobienia kilku metrów z poddasza, nie zmienia jednak to faktu, że są to malutkie mieszkanka i jako pierwsze własne m to jest ciekawa alternatywa, o tyle, dla rozwojowych większych rodzin jest to rozwiązanie zdecydowanie za skromne. Część z mieszkańców ma do dyspozycji kawałek własnego ogrodu (mieszkający na parterze) druga część (mieszkający na piętrze) mają balkon oraz poddasze. Bardzo ciekawe jest rozwiązanie wspólnej klatki schodowej dla kilku rodzin. Powoduje to w każdym domu zawiązanie więzi społecznych i dzięki temu powstaje niesamowity wewnętrzny klimat sublokatorów złożonych z zazwyczaj 4 rodzin. Ogólnie na ulicy Ku Słońcu odczuwa się wzajemną sympatię sąsiadów oraz radość z wzajemnego mieszkania na tak uroczej ulicy. Początkowo przeszkadzała mała ilość miejsc parkingowych, ale obecnie wszyscy wzajemnie się dotarli i nie ma z tym problemu. Sąsiedzi są w stosunku do siebie uprzejmi i pomocni. Miło jest mieć tak wspaniałych sąsiadów.

Na jednym z forów internetowych jest wątek o ulicy Ku Słońcu zatytułowany Victoria Park i można tam poczytać dużo ciekawych dyskusji na różne lokalne tematy, jednak wkradają się też tak zwani trolle internetowi, którzy zdecydowanie nie mieszkają na tej ulicy, a jedynie podżegają do kłótni. Najciekawszy jest troll podający się niejako za mieszkańca San Diego (pewnie chciałby tam mieszkać).  Prawda jest jednak taka, że poza jakimiś drobnymi incydentami jest to miejsce gdzie spokojnie żyje sobie kilkadziesiąt rodzin z małymi dziećmi.

 

Zobacz także: